
Do tego należy
dodać, że Krzysztof Beśka jest laureatem Wawrzynu – Literackiej
Nagrody Warmii i Mazur, Wawrzynu Czytelników, a także wymieniany
był jako kandydat do nominacji nagrody Paszport „Polityki”.
„Amber-Gold” jego autorstwa jest kolejną
powieścią, która na swych kartach przenosi nas w czasie na tereny
Polski objętej zwierzchnictwem państw zaborczych. Wraz ze
Stanisławem Bergiem – byłym detektywem, obecnie (w kontekście
przyjętej czasoprzestrzeni powieści) człowiekiem od mokrej roboty
- przechadzamy się między innymi ulicami dziewiętnastowiecznej
Łodzi przysłuchując się rozmowom jej mieszkańców, oddychamy
atmosferą miasta będącego centrum przemysłu włókienniczego,
wsłuchujemy się w odgłosy pierwszych tramwajów elektrycznych,
odwiedzamy tereny nadmorskie, ale i poznajemy świat finansjery
ukierunkowanej na pomnażanie majątku niekoniecznie legalnymi
sposobami... Wraz z Bergiem zostajemy bowiem uwikłani w
zniknięcia syna jednego z łódzkich przedsiębiorców, które
okazuje się być sprawą zawoalowaną, posiadającą drugie dno.
Towarzysząc mu w prowadzonym śledztwie
poznajemy wielokulturowość i różnorodność dawnej Polski.
Umożliwia nam to Beśka, który umiejętnie porusza się w
przedstawionych realiach, wykazuje się dużą znajomością
stosunków społeczno-ekonomicznych, politycznych, czy nawet
zdolnościami lingwistycznymi. Wielokrotnie bowiem autor posługuje
się terminologią obecnie już nieznaną, zagrzebaną w
najodleglejszych zakątkach leksykalnego lamusa. I choć dla
niektórych czytelników może to stanowić wadę powieści, w mojej
opinii jest to niezwykle cenny zabieg, gdyż pozwala w pełni
zagłębić się w fabułę powieści i przywołać, a także poczuć
całym sobą atmosferę i klimat historii. Pozostając przy tym
zagadnieniu nie mogę jednak nie zwrócić uwagi na zbyt dużą
liczbę „literówek”, które się wkradły do tekstu powieści.
To w zderzeniu z językiem powieści może nieść za sobą
niezrozumienie tekstu, trudność w stwierdzeniu co jest
anachronizmem językowym, a co chochlikiem literackim. To jednak nie
jedyne zastrzeżenie co do stylu literackiego, czy też sposobu
tworzenia fabuły. Autor ubogacił bowiem swą powieść
różnorodnością i wielością kreacji bohaterów, jak dla mnie
może nieco przesadną. Rezultatem tego są trudności w spamiętaniu
całej plejady postaci literackich. Czy mimo tego polecam lekturze
najnowszą powieść Krzysztofa Beśki? Myślę, że tak. W moim
odczuciu może bowiem stanowić ciekawą, a nawet pójdę dalej:
nieco ekscentryczną, odmianę dla wielbicieli zagadek kryminalnych,
które „trącą lekko myszką”.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Oficynka za przekazanie egzemplarza książki :)
*
patrz: https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Beśka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz