wtorek, 4 lutego 2020

„Jego babeczka” Penelope Bloom (Wydawnictwo Albatros)

Zawsze kochałam Halloween”...


Emily – niespełniona, aczkolwiek utalentowana artystka, której planem krótkoterminowym jest wyjazd do Paryża w celu podjęcia studiów z zakresu sztuki, otrzymuje angaż przy przygotowaniu dekoracji na imprezę halloweenową. Mając na uwadze szczególną słabość do tegoż jesiennego święta, a także zaproponowane warunki realizacji zadania, zaproponowane zlecenie zdaje się być dla niej czystą przyjemnością, łatwą sposobnością zarobienia pieniędzy, ale i odmianą od zajęć plastycznych prowadzonych w pewnym domu starców. Niestety, to co wydawało się łatwe i przyjemne, komplikuje osoba zleceniodawcy...
Ryan – bo o nim mowa, to zabójczo przystojny cukiernik, szkolny obiekt westchnień Emily i jej nowy zleceniodawca, a także główny bohater - parafrazujac dzieło Aleksandra Fredry - „Ślubów kawalerskich” w wydaniu Penelope Bloom. Zrażony niepowodzeniami w sferze uczuciowej postanawia bowiem nie angażować się w kolejny związek. Typowy przykład tego, że sukcesy zawodowe nie zawsze przekładają się na sukcesy w życiu prywatnym.
Dwie postaci, dwa plany na życie, które (zgodnie w obu przypadkach) nie obejmują (przynajmniej w chwili obecnej, tu i teraz) dzielenia go z przysłowiową drugą polówką jabłka... Jak to jednak zwykle bywa, życie pisze własne sztuki teatralne...
Filuterna, kokieteryjna, dowcipna, zmysłowa... To jest to, co ciśnie się na myśl podczas lektury najnowszej powieści Penelope Bloom. „Jego babeczka”, to lekka historia obyczajowa z elementami romansu, przyprawiona szczyptą erotyki i dużą dawką humoru. To ostatnie zapewnia w szczególności stworzona przez autorkę paleta nietuzinkowych bohaterów i zaaranżowane przy ich pomocy scenki rodzajowe. O ile co do fabuły powieści można by mieć zarzut jej banalności i przewidywalności, o tyle styl pisarski Penelope Bloom pozostawia pozytywne wrażenia. Cięty dowcip zmieszany ze swoistą zadziornością, lekkość pióra... To cechy, które charakteryzują powieść. I może nie odnajdziemy w niej niczego nowego i zaskakującego, to jednak właśnie one w połączeniu z niewielkimi gabarytami książki, a także nieskomplikowaną fabułą, powodują, że „Jego babeczka” stanowi doskonały dżingiel dla lektury literatury znacznie bardziej wymagającej.


Bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz