„Zawsze
kochałam Halloween”...
Emily
– niespełniona, aczkolwiek utalentowana artystka, której planem
krótkoterminowym jest wyjazd do Paryża w celu podjęcia studiów z
zakresu sztuki, otrzymuje angaż przy przygotowaniu dekoracji na
imprezę halloweenową. Mając na uwadze szczególną słabość do
tegoż jesiennego święta, a także zaproponowane warunki realizacji
zadania, zaproponowane zlecenie zdaje się być dla niej czystą
przyjemnością, łatwą sposobnością zarobienia pieniędzy, ale i
odmianą od zajęć plastycznych prowadzonych w pewnym domu starców.
Niestety, to co wydawało się łatwe i przyjemne,
komplikuje osoba zleceniodawcy...
Ryan
– bo o nim mowa, to zabójczo przystojny cukiernik, szkolny obiekt
westchnień Emily i jej nowy zleceniodawca, a także główny bohater
- parafrazujac dzieło Aleksandra Fredry - „Ślubów kawalerskich”
w wydaniu Penelope Bloom. Zrażony niepowodzeniami w sferze
uczuciowej postanawia bowiem nie angażować się w kolejny związek.
Typowy przykład tego, że sukcesy zawodowe nie zawsze przekładają
się na sukcesy w życiu prywatnym.
Dwie postaci, dwa plany na życie,
które (zgodnie w obu przypadkach) nie obejmują (przynajmniej w
chwili obecnej, tu i teraz) dzielenia go z przysłowiową drugą
polówką jabłka... Jak to jednak zwykle bywa, życie pisze własne
sztuki teatralne...
Filuterna, kokieteryjna,
dowcipna, zmysłowa... To jest to, co ciśnie się na myśl podczas
lektury najnowszej powieści Penelope Bloom. „Jego babeczka”,
to lekka historia obyczajowa z elementami romansu,
przyprawiona szczyptą erotyki i dużą dawką humoru. To ostatnie
zapewnia w szczególności stworzona przez autorkę paleta
nietuzinkowych bohaterów i zaaranżowane przy ich pomocy scenki
rodzajowe. O ile co do fabuły powieści można by mieć zarzut jej
banalności i przewidywalności, o tyle styl pisarski
Penelope Bloom pozostawia pozytywne wrażenia. Cięty dowcip
zmieszany ze swoistą zadziornością, lekkość pióra... To cechy,
które charakteryzują powieść. I może nie odnajdziemy w niej
niczego nowego i zaskakującego, to jednak właśnie one w
połączeniu z niewielkimi gabarytami książki, a także
nieskomplikowaną fabułą, powodują, że „Jego babeczka”
stanowi doskonały dżingiel dla lektury literatury znacznie bardziej
wymagającej.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz