
Główną
bohaterkę powieści – Magdę – poznajemy na etapie życia, który
można uznać, iż osiągnął status uporządkowanego i
usystematyzowanego. Jest psychoterapeutką mającą własną
praktykę, szczęśliwą mężatką, której mąż zapewnia życie o
określonym, stosunkowo wysokim standardzie. Niestety... jedno
wydarzenie... i pozornie szczęśliwe życie bohaterki burzy się
z lekkością domku z kart. Magda budzi się pewnego dnia
zakrwawiona we własnej łazience nie pamiętając zdarzeń z
poprzedniej nocy. Dramatyzmu sytuacji dodaje fakt, iż stwierdza
zniknięcie męża. To jednak dopiero preludium do dalszych wydarzeń,
które budzą demony przeszłości i wskrzeszają
zapomniane tajemnice, w zmaganiu z którymi Magda może liczyć na
swoją przyjaciółkę, Ninę. Czy jednak aby na pewno przyjaciółkę?
Lektura
powieści w sposób naturalny przywodzi na myśl postać Doktora
Jekylla i Pana Hyda. Autor zresztą w pewnym momencie wspomina
nazwisko Roberta Louisa Stevensona. Być może należy ten zabieg
uznać za celowy, mający być ledwo dostrzegalną wskazówką co do
mechanizmu stanowiącego jądro intrygi. Czytelnik odkrywa go dopiero
pod koniec lektury książki, autor bowiem bardzo wprawnie buduje
fabułę powieści nie zdradzając przedwcześnie jej kręgosłupa.
Finał opowiedzianej historii jest zatem przez długi czas
niewiadomą, której towarzyszą narastające uczucie lęku i
niepewności. Intensywność przekazu przekłada się na emocjonalne
zaangażowanie czytelnika odczuwane wprost. Wzrasta ono zwłaszcza w
momencie implementacji do historii Magdy, tajemnicy rodzinnej
dotyczącej wykorzystywania dzieci przez matkę, a także zależności
i wpływu traumatycznych przeżyć (w tym wypadku tragicznej śmierci
najbliższych) na sposób kształtowania się psychiki ludzkiej.
Wspomniana
umiejętność konstruowania fabuły i niedopuszczanie czytelnika do
zbyt wczesnego wydedukowania jej zakończenia, jest doskonałym
prognostykiem co do dalszej twórczej kariery Szczygielskiego. Mając
bowiem na względzie dotychczasowy, stosunkowo niewielki jeszcze
dorobek literacki autora, nie będzie zbyt ryzykownym stwierdzeniem,
iż mamy w tym wypadku do czynienia z talentem, nie zaś
doświadczeniem przekładającym się na wypracowanie stylu
pisarskiego. Autor sięgnął bowiem po temat już znany, a przez to
ryzykowny dla pisarza próbującego się w nowym dla niego gatunku
literackim. Próba ta wypadła pozytywnie, aczkolwiek z niewielkimi
potknięciami w postaci chęci udramatyzowania historii poprzez
dopięcie do niej epizodów dotyczących np. odnalezienia przez
główną bohaterkę fragmentów ciała ludzkiego, czy zwierzęcego.
Takie „podkręcanie” przez autora fabuły powieści budzi jakiś
wewnętrzny opór, poczucie działania „na siłę”. W mojej
opinii prezentowany przez Szczygielskiego sposób konstruowania
opowiadanej historii jest w zupełności samowystarczalny.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu WAB za przekazanie przedpremierowego egzemplarza recenzenckiego książki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz