
Cel: przeniknięcie i
rozpracowanie od wewnątrz środowiska związanego z narkobiznesem.
Piet Hoffman jako wtyka policyjna, czy też nazywając to poprawniej:
tajny współpracownik Policji, zostaje umieszczony w jednym ze
szwedzkich więzień, by tam móc realizować swoje zobowiązanie
wobec organów ścigania. Niestety... Zdemaskowany przez
współwięźniów, zdradzony przez swoich zleceniodawców, zostaje
sam i rozpoczyna walkę o przetrwanie mając naprzeciw niemal
wszystkich...
Powieść
szwedzkiego duetu Roslund - Hellström
jest typową powieścią sensacyjną i choć wzbraniam się przed
szufladkowaniem literatury męska-damska, nie mogę oprzeć się
wrażeniu, że tym razem mamy do czynienia z typową męską
literaturą. Warto wspomnieć, że mimo skandynawskiego rodowodu
natkniemy się w powieści na silny polski akcent. Mowa tu o jednym
z filarów narkobiznesu, a dokładnie o udziale w nim polskich
przemytników narkotyków. Mało pozytywny obraz, jednak chyba nie do
końca taki nieprawdziwy, gdyż znany chociażby z doniesień środków
masowego przekazu. O czym mowa? O przemycie narkotyków w żołądku
poprzez ich połknięcie w szczelnych (rzekomo!) opakowaniach.
Szokująca i niebezpieczna metoda. Nierzadko bowiem na skutek
nieszczelności opakowań narkotyki przedostają się do organizmu
powodując śmierć człowieka. Nie tylko to jednak szokuje.
Nawiązując do zacytowanego powyżej fragmentu powieści przeraża
fakt łatwego dostępu do narkotyków nawet wewnątrz murów
więziennych, ale i stopień uzależnienia od nich osadzonych.
Fikcja literacka...? Niestety, nie do końca. Oparta bowiem na
praktykach znanych przecież organom ścigania. Nawet jeżeli tylko
kilka procent z tego, o czym piszą Roslund i Hellström jest prawdą,
to obraz codziennego życia osadzonych wstrząsa czytelnikiem, trudno
uwierzyć w taki stan rzeczy.
„3
sekundy” to gotowy
materiał na scenariusz filmowy. Nie dziwi zatem fakt, iż w sierpniu
tego roku miała miejsce premiera filmu pod tym samym tytułem, który
wyreżyserował Andrea di Stefano, a którego scenariusz został
napisany właśnie w oparciu o powieść Roslunda i Hellströma.
Faktem tym nie byłam zatem zaskoczona. Czyniąc jednak zadość
próbom względnie obiektywnej oceny książki, muszę jeszcze
wspomnieć w kilku słowach o stylu powieści. O ile bowiem opis
wydarzeń, których tłem jest przestrzeń i mury więzienne czyta
się szybko, akcja jest dynamiczna, a wraz z tym dynamizmem
uruchamia się cały wachlarz emocji, o tyle pierwszą część
powieści charakteryzuje monotonia. Lektura się dłuży, brak jej
napięcia jakie powinno towarzyszyć powieści kryminalnej, czy
sensacyjnej. Wkrada się znużenie i zniecierpliwienie spowodowane
wyczekiwaniem na rozwój wypadków. W dalszej jednak części
wszystko toczy się już błyskawicznie, a zakończenie powieści
zaskakuje.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros za przekazanie egzemplarza książki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz