
A
dlaczego?
Marcin
Wójcik pisze bowiem o zjawisku homoseksualizmu wśród osób
duchownych, ale i - jak się okazuje nierzadkich - związkach
partnerskich z kobietami, w tym (o zgrozo) zjawisku przemocy domowej.
Nie stroni również od szczególnie medialnego w ostatnich czasach
problemu pedofilii wśród duchowieństwa. A wszystko to opisane bez
koloryzowania, upiększania, czy wręcz tuszowania pewnych faktów i
wydarzeń. Autor analizuje i definiuje pojęcie celibatu bez
szczególnej cenzury. Wpływa to na wiarygodność reportażu. W
konsekwencji wspomniane szok i oszołomienie ustępują podziwowi i
uznaniu. Skłonić bowiem należy przed autorem czoło za odwagę w
podjęciu tematu będącego w naszym społeczeństwie w dalszym
ciągu swoistym tabu, tematu nie tyle trudnego, co niezwykle
kontrowersyjnego, budzącego niezdrową ciekawość, ale i skrajne
wręcz emocje i to nie tylko wśród osób świeckich, co i nawet
wśród przedstawicieli różnych szczebli stanu duchownego. To
właśnie ci ostatni, z obecnym papieżem na czele, coraz częściej
i głośniej podnoszą potrzebę dyskusji w tym przedmiocie, czy
nawet przewrotną by się mogło zdawać ideę zniesienia celibatu.
Należy w tym miejscu wskazać na przyjęty przez autora sposób
definiowania pojęcia „celibatu”. Wielokrotnie bowiem jako jego
synonim używany jest termin „bezżeństwo”. Tak właśnie
rozumieją celibat „bohaterowie” reportażu Wójcika. Nie jako
wstrzemięźliwość seksualną, tak pożądaną przez konserwatywne
frakcje kościelne. Sięgają oni tym samym do jego łacińskiego
pochodzenia etymologicznego, które celibat rozumie właśnie jako
bezżeństwo. Należy zatem mówić tu o dobrowolnym podjęciu
decyzji o byciu samotnym, dobrowolnej rezygnacji
z małżeństwa i rodziny, ale czy dobrowolnej rezygnacji z siebie
samego, z realizacji swoich potrzeb i pragnień? No właśnie.
Reportaż
„Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu” to trudna
i wymagająca lektura, stawiająca czytelnika w krzyżowy ogień
pytań i wątpliwości co do statusu osób duchownych. Bo czy ksiądz,
zakonnik, zakonnica..., to w dalszym ciągu ktoś „ponad”, osoba
nieskazitelna, wybijająca się ponad przeciętność, autorytet
moralny? Czy może coraz bardziej i częściej zwykły człowiek z
jego zwykłymi uczuciami, zwykłymi potrzebami, ludzkimi słabościami
i kryzysami? Lektura książki Marcina Wójcika może być trudna w
szczególności dla osób o dość konserwatywnych i zachowawczych
poglądach religijnych. Może bowiem budzić zgorszenie,
niedowierzanie, może bulwersować i zniesmaczać. Ale czy misją
literatury faktu nie jest właśnie wzbudzanie kontrowersji,
zderzanie światopoglądów i skłanianie do konstruktywnej analizy
problemowej i dyskusji, a może i weryfikacji przyjętego poglądu na
świat i ludzi?
Na
ocenę merytoryczną reportażu Wójcika cieniem się kładzie
przyjęty styl pisarski autora. Może lepiej byłoby powiedzieć brak
wypracowanego stylu. Niestety, lekturze książki towarzyszyło
dojmujące odczucie braku spójności, dopracowania i dojrzałości
stylu pisarskiego autora. W konsekwencji zrodziło się nieodparte
wrażenie, że reportaż Wójcika to zbiór reportaży różnych pod
względem stylistycznym autorów. Można by rzec: opracowanie
zbiorowe. A szkoda. Książka ta bowiem warta jest polecenia osobom
otwartym na innych, na ludzką różnorodność, odmienność,
barwność, ale co najważniejsze: osobom gotowym do zmian
światopoglądowych pod wpływem tej właśnie różnorodności.
Ciężka tematyka, lecz ostatnio w kwestii celibatu może nastąpić jakaś zmiana. Słyszałem, że do posługi mają być dopuszczeni żonaci diakoni. W kwestii omówienia teologicznego ,,bezżenności" księży polecam jeden z odcinków Jacka Międlara: https://www.youtube.com/watch?v=OfM6o9uJ8R0. Można go lubić lub nie ale pewne rzeczy ciekawie tłumaczy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za przesłany link. Z pewnością z niego skorzystam.
UsuńOwszem, temat celibatu nie jest tematem łatwym, ale z pewnością kwestia jego sensu jest ciekawym punktem wyjściowym do dyskusji nad jego ewentualnym zniesieniem. Albo może inaczej: dyskusji nad zniesieniem obowiązku celibatu, pozostawiając go w sferze dobrowolności, w charakterze prawa.