piątek, 21 lipca 2017

„Życie trudne, lecz nie nudne” Władysław Bartoszewski (Społeczny Instytut Wydawniczy Znak)

... żołnierz Armii Krajowej, powstaniec, więzień oświęcimski, więzień polityczny, dziennikarz, historyk … „(...) człowiek innej kultury politycznej, ożywionej tradycjami tolerancji, antynacjonalistycznego patriotyzmu, przyznania wyższości praw człowieka i praw obywatelskich nad podziałami ideowymi czy religijnymi”. Przez wielu podziwiany, ale i przez wielu krytykowany. Nie pozostawiający jednakowoż nikogo obojętnym.

szczery, prostolinijny, dowcipny, dobroduszny, poczciwy, pasjonujący...


Władysław Bartoszewski. Można by rzecz: „człowiek orkiestra”. Wymieniony przeze mnie katalog ról życiowych będących udziałem profesora Bartoszewskiego, funkcji i wykonywanych profesji, a także cech osobistych, nie jest katalogiem zamkniętym. Można by dodać jeszcze wiele, jednakowoż tytuł książki „Życie trudne, lecz nie nudne” jest najlepszą kwintesencją życia profesora, jej głównego bohatera. Książka ta to zapis rozmów przeprowadzonych przez Andrzeja Friszke. Snuta z dużą lekkością przez Władysława Bartoszewskiego opowieść kształtuje się na wzór autobiografii, choć nie tylko. Z uwagi na niezwykłą drobiazgowość prowadzonego wywodu stanowi swego rodzaju kompendium wiedzy historycznej o dziejach Polski XX wieku z naciskiem na okres II wojny światowej i lata powojenne. Swego rodzaju pedanteria historyczna profesora manifestuje się w niej nagromadzeniem faktów, dat, nazwisk. Publikacja ta może zatem stanowić cenne źródło informacji dla historyków, badaczy, kronikarzy, a nawet politologów. Ta ostatnia grupa odnajdzie bowiem we „wspomnieniach Polaka w XX wieku” pokaźną dozę wiadomości z zakresu ówczesnej polityki kraju. Dla osób nie będących jednak zaangażowanymi tematycznie ta dogłębność i szczegółowość może być pewnym mankamentem, może powodować trudność w odbiorze książki, znużenie i zmęczenie. Elementem ożywczym byłyby z pewnością obrazy życia codziennego Polaków okresu wojny i czasów powojennych. Niestety „Życie trudne, lecz nie nudne” spowodowało pewien niedosyt w zakresie tej tematyki. Swego rodzaju remedium stanowią jednak wspomnienia profesora z obozu w Auschwitz, dotyczące jego udziału w ekshumacjach ofiar nazistowskiego totalitaryzmu, opisujące metody śledcze bezpieki, obrazujące „dominującą świętą obłudę” środowiska profesorskiego KUL w okresie PRL-u, czy też dotyczące tzw. sprawy Jasienicy. Wspomnieć również wypada o aspekcie, który podczas analiz recenzenckich jest coraz częściej pomijany jako zdawać by się mogło mało istotny. Chodzi mianowicie o nazwijmy to aspekt poligraficzny wydawnictwa. W przypadku książki profesora Bartoszewskiego twarda oprawa, obwoluta w kolorach sepii, złota, bieli i czerni, śnieżnobiałe kartki, unikatowe fotografie, przeszycie sprawiają, że ociera się ona o pozycję bibliofilską. Myślę, że nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że sam sposób wydania książki odpowiada randze jej głównego bohatera. Jest pokłonem złożonym człowiekowi – pomnikowi.

P. s. A oto profesor Bartoszewski w cytatach poważnych i mniej poważnych:

Śledztwo to rodzaj makabrycznego teatru, w którym więzień jest aktorem, a scenariusz pisze mu bezpieka”,

Miałem prawo powiedzieć: ja chromolę takie traktowanie, że trzyma się ludzi w więzieniach, a potem mówi: sorry, nieporozumienie towarzyskie”,

Zjechałem ten film (...)”,

Obie strony wiedziały przecież, na czym polega ta gra. Tak jak ja ich uważałem za ostatnich łajdaków, oni mnie także”,

Odparłem zadziornie: „Myślę, że jak na dominikanina przystało, to trochę umartwienia przez jedną taką owieczkę ojcu i mnie dobrze zrobi, zbliżymy się do siebie””.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz