niedziela, 25 czerwca 2017

„Pracownia dobrych myśli” Magdalena Witkiewicz (Wydawnictwo FILIA)

 
Najpierw urzekł mnie tytuł, potem grafika okładki, dalej zamieszczony na okładce opis książki, w końcu sama powieść. Mowa o „Pracowni dobrych myśli” Magdaleny Witkiewicz. Z pozoru książka jakich wiele, rzec by można dosyć banalna. Ot historyjka pewnej kamienicy i jej mieszkańców. Obserwując to z pozoru zwykłe życie, zwykłych mieszkańców zwykłego domu przekonujemy się jednak, że to co czasem zwykłe może być jak najbardziej niezwykłe...

„Pracownia dobrych myśli” to jeden z lokali tego „zwykłego” domu przy ulicy Przytulnej. Czy miejsce o takiej nazwie i mieszczące się przy takiej ulicy i mające w dodatku swojego ducha może być „zwykłe”? A co, jeśli to miejsce ma cudowną moc łatania ludzkich losów, a ludzie je tworzący, mają unikatową w dzisiejszych czasach umiejętność dzielenia się dobrem? Bo wspomnieć trzeba, że wykreowani przez autorkę bohaterowie, to osoby nietuzinkowe, niedzisiejsze, intrygujące. Dość tu wspomnieć Floriana, młodego chłopaka, który porzuca studia by uszczęśliwiać ludzi i realizować się jako... florysta, jego matkę – Grażynę, ekscentryczną malarkę, czy też Panią Wiesławę, która „kłopotów bardzo nie lubiła”. No właśnie. Pani Wiesia. Myślę, że to najbarwniejsza, najbardziej urzekająca postać powieści. Blisko osiemdziesięcioletnia babuleńka, której świat to rzeczywistość wykreowana przez telewizję, prasę i dostrzeżona przez okno mieszkania. Jednak to nie wszystko. Pani Wiesia bowiem to nie tylko dobroduszna, życzliwa wszystkim staruszka. To również kobieta światowa, co świat zna, bo gazety czyta, zakupy w internecie robi i akceptuje fakt istnienia relacji międzyludzkich innych niż damsko-męskie. Ten obraz uroczej staruszki nie może jednak przesłonić czegoś innego, czegoś prawdziwego, ale i smutnego. Postać pani Wiesławy to również swego rodzaju symbol tęsknoty... za drugim człowiekiem, za zwykłym „dzień dobry”, prozaicznym gestem jak podanie ręki. To samotność spoglądająca przez okno na dzisiejszy, zabiegany świat. Samotność dla wielu młodych irytująca, nietolerowana, odstręczająca. Bo czy i Tobie nie zdarzyło się kiedyś być niemiłym, może wręcz aroganckim wobec staruszki próbującej nawiązać rozmowę w poczekalni przychodni, w autobusie, w parku...? Czy bycie uprzejmym tak wiele kosztuje? Czy jest dobrem ekskluzywnym, na które stać tylko nielicznych? Sam sobie na to odpowiedz...
„Pracownia dobrych myśli” jest powieścią niezwykłą, poruszającą najbardziej czułe struny ludzkich emocji, zmuszającą do refleksji. Czytając pojawia się uśmiech, ale i skrywana łza... Wraz z kolejnymi jej stronami rodzą się wzruszenie, oczarowanie, zachwyt nad tym jak w lekki i przystępny sposób można pisać o czymś ważnym, pięknym, trudnym, o przyjaźni, miłości, odwadze w realizowaniu siebie, ale i o samotności. Autorka relacjonując kolejne perypetie swoich bohaterów, notabene kolorowych i urzekających, przypomina o rzeczach istotnych, o tym że przyjaźń może mieć różne odcienie, że na miłość i szczęście nigdy nie jest za późno, że należy umieć słuchać siebie, że marzenia są po to, by je realizować, że zawsze można zacząć wszystko od nowa, że ludzkie losy można pozszywać niczym patchwork tworząc „(...) nową całość, z pozornie niepasujących do siebie kawałków, tkanych nicią dobrych myśli”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz