Nie horror, nie
thriller, nie kryminał, czy choćby dramat.
Budzi jednak niepokój, a nawet strach.
„Doktorzy z piekła rodem...” Vivien Spitz. Książka
historyczna, którą można określić mianem paradokumentu, ale
której treść stanowić by mogła kanwę scenariusza filmu grozy.
Jest to bowiem szczególne świadectwo bestialskiego, nazistowskiego
procederu medycznego podejmowanego wobec więźniów obozów
koncentracyjnych, „(...) świadectwo
upiornej deprawacji ludzkiej natury (...)”. Jego
szczególność i wyjątkowość należy rozumieć w tym wypadku
wieloaspektowo.
Problematyka
książki oparta jest na autentycznych dokumentach, zeznaniach ofiar
eksperymentów oraz ich katów. Istotne są także doświadczenia
autorki. Vivien
Spitz, bo o niej mowa, była bowiem reporterką sądową wyznaczoną
do pracy w biurze Głównej Rady do spraw zbrodni wojennych w
Norymberdze. Relacjonowała
ona przebieg jednego z tzw. procesów drugiego stopnia - procesu
lekarzy. Relacje te,
wsparte oryginalnymi dokumentami i fotografiami, stanowią
trzon książki „Doktorzy z piekła rodem...”. To właśnie
dzięki bezpośredniemu udziałowi w Procesie Norymberskim przekaz
autorki cechuje rzeczowość i wiarygodność.
Przekłada się on również na wyraźnie dostrzegalny pierwiastek
emocjonalny prowadzonej relacji. Vivien Spitz nie stroni bowiem od
opisywania wrażeń, nazywania uczuć towarzyszących jej codziennej
pracy reportera sądowego. Mimo ciężaru gatunkowego podejmowanej
problematyki, język autorki cechuje subtelność, zrozumiałość,
zwięzłość. Przyjęta narracja czyni z czytelnika uczestnika
prowadzonego postępowania sądowego, przenosi go do sali obrad
Międzynarodowego Trybunału Wojskowego, do zrujnowanej wojną
Norymbergii. Staje się on obserwatorem, słuchaczem, świadkiem...
stawianych zarzutów i podnoszonych argumentów obrony. Narażony
jest przy tym na ryzyko doświadczenia swego rodzaju dysonansu
moralnego pomiędzy wygłaszanymi przez oskarżonych wyjaśnieniami
oscylującymi wokół szeroko pojmowanej służby ojczyźnie, a
podstawami etyki lekarskiej skupionymi w tzw. Przysiędze
Hipokratesa: „(...) Będę stosował
zabiegi lecznicze wedle mych możności i rozeznania ku pożytkowi
chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy. (…) Do
jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, nie po
to, żeby świadomie wyrządzać krzywdę lub szkodzić w inny sposób
(...)”*. Ochroną
i przestrogą przed tego rodzaju zasadzką niech pozostaną
świadectwa starszych pokoleń, świadków bestialstwa i
odczłowieczenia w imię... No właśnie... czego?
![]() |
(z archiwum Czytadło pisadło) |
* zacytowany
fragment Przysięgi Hipokratesa pochodzi z
książki Vivien Spitz „Doktorzy
z piekła rodem. Przerażające świadectwo nazistowskich
eksperymentów na ludziach”
(Wydawnictwo
Replika, rok wydania 2016)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz