
Lena, lat 23, studentka
pedagogiki, pasjonatka fotografii. Atrakcyjna, ufna, łatwowierna
marzycielka. Scenariusz był prosty: rozkochać, omamić, dostarczyć
nabywcy. Niczym towar ze sklepowej półki. I prawie się udało.
Lena odurzona wizją lepszego świata i życia u boku ukochanego
mężczyzny, rzuca studia i wyjeżdża do Krakowa, do którego jednak
nie dociera... Zaaranżowany napad, uprowadzenie, przetrzymywanie...
Pierwotna prostota planu jej oprawców się komplikuje, gdy Lenie
udaje się uciec. Niestety ucieczka ta nie jest końcem problemów.
Zaczyna się kolejny dramat. Życie Leny zostaje naznaczone
bezustannym strachem, poczuciem winy, ale i stopniową utratą
zaufania wobec ludzi. Jak bowiem ufać, gdy ci którym się
zawierzamy nie są tym, za kogo ich uważamy? Gdy to, co wydaje się
być nam prawdziwe, autentyczne, okazuje się być kłamstwem, ułudą?
Gdy nasza ufność i dziecinna łatwowierność zostają wystawione
na próbę? Gdy po raz kolejny zostajemy... oszukani?
Śmiało można powiedzieć, że
powieść Magdy Stachuli jest typowym thrillerem psychologicznym.
Autorka niezwykle silny nacisk kładzie na ukazanie aspektu
psychologicznego towarzyszącego głównemu wątkowi. I choć akcja
powieści została osadzona w pięknych okolicznościach przyrody, a
oś fabuły stanowi raczej „niechodliwy” (a przez to
atrakcyjniejszy dla czytelnika) wśród pisarzy kryminalnych temat,
element psychologiczny zdaje się być dominujący. Sposób
przedstawiania emocji głównej bohaterki jest niezwykle
przekonywujący. Razem z nią odczuwamy to wszystko, co towarzyszy
poczuciu niebezpieczeństwa: paniczny strach, niepewność, lęk, ale
i determinację Leny w walce o siebie. Powoduje to u czytelnika wręcz
fizyczny ból, jaki rodzi się wskutek narastającego napięcia
emocjonalnego. Myślę, że nie będzie to nadużyciem, gdy powiem,
że umiejętność Magdy Stachuli w nazywaniu i odmalowywaniu
ludzkich emocji, zwłaszcza tych uruchamianych w obliczu zagrożenia,
osiągnęła poziom wirtuozerii. I choćby czuć pewien niedosyt co
do samej fabuły powieści, prezentowana przez autorkę zręczność
w posługiwaniu się językiem uczuć w pełni
go wynagrodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz