wtorek, 9 lipca 2019

„Teoria opanowywania trwogi” Tomasz Organek (Wydawnictwo WAB)

Rozczarowanie. Niezwykle rzadko zdarza mi się ostatnimi czasy pisać o książkach tym tonem. A dosyć często mam okazję czytać i oceniać debiuty literackie. Po powieści Tomasza Organka spodziewałam się wiele, chyba ZA wiele. Gdy przeczytałam, że jest to „(...) powieść pokoleniowa opisująca ważny etap przemiany duchowej dzisiejszych trzydziestokilku-   i czterdziestolatków, którzy jako ostatni dojrzewali w dawnym ustroju, chodzili spotykać się przy trzepaku i pamiętają jeszcze dwa analogowe programy w telewizji. Teraz gwałtownie muszą poradzić sobie w epoce Facebooka, Instagrama i rozmów pod nosem nie wiadomo o czym (...)” oczekiwałam lektury wyjątkowej, tak z uwagi na samą postać pisarza, jak i przede wszystkim fabułę powieści. No bo kto ją lepiej zrozumie jak nie 38 – latka? Przecież podwórkowe zabawy na trzepaku, pierwsze kolorowe telewizory, początki sklepów komercyjnych ze słodyczami w barwnych opakowaniach..., to był mój świat. To właśnie my, pokolenie przełomu lat 70-tych i 80-tych chyba w szczególny sposób odczuwamy zachodzące zmiany społeczne, niby takie nasze, bo nam bliskie, ale niestety nie do końca zrozumiałe. Jak często faktycznie zdarza się nam być świadkiem rozmów młodego pokolenia, których nie rozumiemy. A przecież 40 lat, to nie „słuszny” wiek usprawiedliwiający jakieś deficyty wiedzy co do nowych form komunikacji, co do nowych technologii, „Facebooków”, „internetów”, „Instagramów”, „lajków”... A jednak.
Dla 20-latków to norma, dzień powszedni, naturalny sposób porozumiewania się. Dla nas, to nowe przedmioty w codziennej szkole przetrwania. I właśnie takiej problematyki spodziewałam się po prozatorskim debiucie Organka. Powieści traktującej o problemach 40-latków (i prawie 40-latków), trudnościach z dostosowaniem się do współczesnych norm i zachowań, towarzyszących temu dylematach, o „(...) o poszukiwaniu siebie, rezygnacji, zagubieniu w kapitalistycznej rzeczywistości (...)”. Po trosze ją otrzymujemy. Borys i Aneta (zwana Nietą) bowiem - główni bohaterowie powieści - to 39-latkowie zmuszeni do takiej konfrontacji, nie potrafiący dostosować się do współczesnych realiów, mechanizmów nimi rządzących. On: trochę wycofany, przyjmujący to, co dzień przyniesie, bierny, zrezygnowany. Ona: buńczuczna, prowokacyjna, wychodząca dniu naprzeciw. Jednak i jedno i drugie nieprzystosowane, a może nawet wyalienowane. Niby podobni, a tak bardzo różni. Przypadek sprawia, że ich historie łączą się w jedną, opowiedzianą zresztą niezwykle barwnym językiem. Trudno było się spodziewać czegoś innego. Tomasz Organek przecież to niezwykle utalentowany muzyk, kompozytor, autor tekstów, a przy tym osoba wymykająca się wszelkim ramom, oryginalna, charyzmatyczna, poniekąd ekscentryczna. Powieść zatem (a może przede wszystkim jej bohaterowie) nie mogła być inna. Z taką świadomością przystąpiłam do lektury „Teorii opanowywania trwogi”. Niestety, nadmierna w mej opinii kwiecistość językowa Organka spowodowała, że tekst momentami był niezrozumiały, a fabuła przegadana, przekombinowana. Co więcej, czytając powieść ma się wrażenie, jakby autor momentami... „odpływał”, gubił wątek w swoich literackich wynurzeniach, naruszał spójność fabuły. Zamiast zatem „powieści pokoleniowej opisującej ważny etap przemiany duchowej dzisiejszych trzydziestokilku- i czterdziestolatków”, wskazującej na towarzyszące im problemy, dylematy, trudności, otrzymaliśmy powieść drogi z elementami kryminału naszpikowaną licznymi alegoriami i nierzadkimi wulgaryzmami. To męczyło, niecierpliwiło, a momentami wręcz wyprowadzało z równowagi. Jednakże rozdrażnienie wywołane lekturą mogą zrozumieć chyba tylko (?) przedstawiciele mojego pokolenia. Być może po książce Organka oczekiwałam stwierdzenia, że my: pokolenie „przełomu” (lat 70-tych i 80-tych), mamy prawo czuć się po trosze zagubieni, nieadekwatni, nieprzystający..., że jest to naturalne w kontekście dokonujących się na naszych oczach dynamicznych przeobrażeń. I takiego stwierdzenia mi zabrakło. Niewykluczone jednak, że proza Organka przypadnie do gustu młodszym, a może i nawet starszym czytelnikom. Niewykluczone również, że kolejna jego powieść trafi również w mój gust. Niewykluczone...

Bardzo dziękuję Wydawnictwu WAB za przekazanie egzemplarza książki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz