niedziela, 24 marca 2019

„Ciotka Poldi i sycylijskie lwy” Mario Giordano (Wydawnictwo INITIUM)

Turkusowe tło, a na nim kobieca postać o rubensowskich kształtach zaglądająca przez okno do auta. To zewnętrzna część okładki książki. Wewnątrz mapa Sycylii, miejsca osadzenia fabuły powieści. Całość skąpana w różnobarwnej kolorystyce. Okładka obok której nie można przejść obojętnie. Urzekająca i budząca szczere zainteresowanie grafika, nawiązująca stylistyką do ilustrowanych książek dla dzieci. Do tego opis zapowiadający komedię kryminalną z bezkompromisową główną bohaterką. Całość potrafiąca wzbudzić zaciekawienie, zwłaszcza osób lubujących się w historiach opowiedzianych z przymrużeniem oka. A mając jeszcze na uwadze temperament Włochów, ich luz i niesamowity, godny pozazdroszczenia dystans do życia...
A co to za historia?

Isolde Oberraiter (w skrócie Poldi), bo tak nazywa się główna bohaterka powieści Mario Giordano „Ciotka Poldi i sycylijskie lwy”, w ramach postanowienia urodzinowego decyduje się zamienić stały ląd (Monachium) na rzecz Sycylii. Tym samym opuszcza wielkomiejską dżunglę i przenosi się do urokliwego włoskiego miasteczka Torre Archirafi, „(...) by tam elegancko zapić się na śmierć, spoglądając przy tym na morze”. I tutaj powinnam napisać: nie udaje się Poldi zrealizować tego niecnego planu (KU UCIESZE CZYTELNIKÓW)... Nasza bohaterka wplątuje się bowiem w kryminalną farsę znajdując w najmniej spodziewanym momencie nieboszczyka na plaży. Rozpoczyna się jej prywatne śledztwo.
Mamy zatem trupa, mordercę i detektywa. Wydawać by się mogło, że historia kryminalna jakich wiele. I faktycznie tak jest, przy czym ta skonstruowana w „Ciotce Poldi i sycylijskich lwach” wyróżnia się pod jednym względem... Uwzględniając dość liczne literackie postaci „detektywów w spódnicy”, bohaterkę Giordano odróżnia niezwykła wyrazistość. To twarda, bezkompromisowa, bezpruderyjna, wulgarna, ekscentryczna, dziarska... (można by mnożyć jej przymioty) sześćdziesięciolatka nadużywająca alkoholu i kopcąca papierosy niczym lokomotywa parowa. Ale nie tylko. To również kokietka wrażliwa na piękno płci przeciwnej, spragniona bycia uwielbianą i adorowaną. To cała Poldi, kobieta z krwi (z domieszką trunków wysokoprocentowych) i kości. Mario Giordano stworzył postać kobiecą rzadkiego sortu. Mając bowiem w pamięci inne bohaterki literackie, Poldi wydaje się być bardziej rzeczywista, a może i przez to bardziej bliska czytelnikowi. Niestety w mojej opinii na tym kończą się pozytywne przymioty książki, na kreacji głównej bohaterki i projekcie graficznym okładki. Odbiór lektury utrudnia bowiem sposób narracji wprowadzony przez Giordano, tj. połączenie narracji pierwszoosobowej z wypowiedziami głównej bohaterki. Nierzadko przesłania to czytelność przekazu, dezorientuje czytelnika co do podmiotu prowadzącego narrację. Uczucie to potęgują liczne wtrącenia obcojęzyczne, niemieckie i włoskie, których tłumaczeń próżno szukać w książce.
Czy warto zatem sięgnąć po powieść Mario Giordano? Odpowiedź wydaje się być równie skomplikowana jak sama Poldi. Co prawda główną bohaterkę można polubić, można by nawet zechcieć się z nią zaprzyjaźnić. Czy to jednak wystarczający argument dla czytelnika sięgającego po książkę z gatunku niosącego za sobą coś więcej aniżeli sympatię do jej głównego bohatera?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz