wtorek, 19 lutego 2019

„Cisza białego miasta” Eva García Sáenz de Urturi (Wydawnictwo MUZA)

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

„Kiedy ktoś, kto zaczyna seryjnie zabijać, jest pieprzonym geniuszem, pozostaje ci jedynie się modlić, żeby po zwolnieniu blokady w kasecie maszyny losującej nie została wybrana twoja liczba”.

„Cisza białego miasta”, pierwszy na polskim rynku wydawniczym thriller Evy Garcii Sáenz de Urturi i jednocześnie pierwszy tom trylogii Białego Miasta. 570 stron świetnego dreszczowca, dla którego tłem stała się hiszpańska Vitoria... To właśnie tutaj profiler kryminalny, inspektor Wydziału Kryminalnego, Unai López de Ayala (zwany Krakenem), podejmie się rozwiązania sprawy seryjnych morderstw noszących znamiona morderstw rytualnych, które do złudzenia przypominają zbrodnie sprzed 20 lat. Sprawa wydaje się być jednak o tyle skomplikowana, że sprawca tych ostatnich (Tasio Ortiz de Zárate) został ujęty, skazany i odsiaduje wyrok w więzieniu. Co więcej, mając w perspektywie wyjście na pierwszą przepustkę, chce złagodzić w oczach vitorczyków swój wizerunek, Tasio Ortiz de Zárate podejmuje współpracę z policją w rozwiązaniu zagadkowych zbrodni. Mamy zatem seryjnego mordercę, seryjne morderstwa, mrocznego ducha średniowiecznego miasta...
Autorka kreując swoją opowieść stosuje mechanizm retrospekcji. Współczesne wydarzenia przeplatają się z przeszłością. Cofając się do wydarzeń sprzed lat, określa związek przyczynowo-skutkowy współczesnych zbrodni. Wprowadzając czytelnika w ich meandry prowokuje burzę myśli co do osoby seryjnego mordercy, pobudek popełnianych zbrodni, czy też losów prowadzonego śledztwa. A to potęguje napięcie i pewną niecierpliwość w jak najszybszym wyjaśnieniu sprawy morderstw.

Powieść pomimo jej obszerności, czyta się znakomicie. Mają na to wpływ dojrzały styl pisarski autorki (!) i klimat opowiedzianej historii. Jak wspomniałam w opublikowanej na Instagramie zapowiedzi recenzji książki Evy Garcii Sáenz de Urturi (patrz: https://www.instagram.com/p/BtvONzkhzub/), przypominają one nieco atmosferę powieści Dana Browna. Ten automatyzm porównania Evy Garcii Sáenz de Urturi z „ikoną” amerykańskiej literatury sensacyjnej pojawia się w sposób niezwykle naturalny - historyczne miejsca stanowią tło powieści, wpleciono także elementy sztuki i religii oraz elementy okultystyczne. To wszystko buduje mroczny klimat powieści i wywołuje takie, a nie inne skojarzenia. Poszerzając jednak perspektywę porównawczą do jakże bogatego grona pisarzy z kręgu literatury kryminalnej, sensacyjnej, thrillera..., Eva García Sáenz de Urturi zdaje się wyróżniać pod jednym, jakże ważnym względem. Jest świetną kreatorką postaci literackich (pomimo przecież jeszcze nieznacznego dorobku literackiego). I nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o głównych bohaterów. Stworzyła bowiem całą paletę różnorodnych, barwnych postaci, z których w zasadzie każda skrywa jakąś tajemnicę, jest w taki, a nie inny sposób naznaczona. Nie wydaje się być celowym w tym miejscu przytaczanie konkretnych przykładów, ale warto zwrócić uwagę na pewien element wyważenia i powtarzalności w tym względzie. Każdy z bohaterów: pierwszoplanowy, drugoplanowy, epizodyczny..., jest wykreowany z taką samą pieczołowitością, w porównywalnym stopniu wnosi „coś” do tworzonej opowieści, zachowując przy tym proporcjonalność między poszczególnymi wątkami. Żadna historia nie dominuje nad wątkiem głównym, nie przytłacza go, nie „zagaduje”. Dla czytelników nieobeznanych jednak w literaturze iberyjskiej nieco trudna może wydawać się złożoność hiszpańskich imion i nazwisko... Unai López de Ayala, Estíbaliz Ruiz de Gauna, Tasio Ortiz de Zárate, czy Blanca Díaz de Antoñana... Jednak wraz z kolejnymi warstwami tekstu trudność ta ustępuje palącemu zaciekawieniu. Po wykryciu mechanizmu popełnianych morderstw, towarzyszących im prawidłowości w przedmiocie wieku ofiar i wyboru miejsc zbrodni, narasta w czytelniku napięcie i presja. Udzielają się emocje towarzyszące prowadzonemu śledztwu, zaskakują niesamowite zwroty akcji, by w końcowej fazie oszołomić zakończeniem. To wszystko powoduje, że lektura książki jest bezapelacyjną, wielowymiarową przyjemnością. Polecam ją każdemu, bez względu na upodobania literackie. Warto zanurzyć się w TĘ ciszę. 


Serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki :)

2 komentarze:

  1. Faktycznie z tymi nazwiskami trudna sprawa :) Podobał mi się klimat powieści i pomysł, ale nie do końca przekonał mnie sposób prowadzenia i przedstawienia śledztwa.

    Początkowe napięcie po jakimś czasie zdecydowanie u mnie spadło i to też był element, który sprawił, że zachwytu we mnie nie było. Ale pewnie sięgnę po kolejny tom trylogii, gdy się pojawi i sprawdzę, czy spodoba mi się bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja będę czekała z niecierpliwością na dalszy ciąg. Zagraniczne wydania kontynuacji już są, więc być może i u nas będą w niedalekiej przyszłości �� ciekawość towarzyszącą lekturze książki była w moim przypadku uzależniająca...

    OdpowiedzUsuń