niedziela, 13 stycznia 2019

„Pszczelarz z Sindżaru” Dunya Mikhail (Wydawnictwo Otwarte)

ISIS, Daesz, Państwo Islamskie...

Badia'a, Kami, Madlin, Maha, Sausan, Marwa, Nidal....

Te pierwsze to synonimy kalifatu utworzonego na terytorium iracko-syryjskim, drugie zaś to jego ofiary – kobiety pojmane w niewolę, które zdecydowały się opowiedzieć o tym czego doświadczyły. Pojmanie w niewolę... Aż dziw bierze, że we współczesnych czasach takie praktyki są nadal aktualne. Niewola bowiem kojarzy się z czymś zamierzchłym, pierwotnym, anachronicznym. A jednak... Pomimo silnego, światowego pędu do nowoczesności, międzynarodowego wyścigu technologicznego, ideowego, myślowego, odnaleźć można na mapie świata rejony, gdzie niewolnictwo, handel żywym towarem, prześladowania religijne to fakt, nie fikcja. Ale po kolei....


„Pszczelarz z Sindżaru”, to pierwsza powieść non fiction Duny'i Mikhail, irakijskiej poetki i reporterki. To świadectwo bestialstwa praktykowanego w rytm cytowanych wersów Koranu. To prawdziwe historie kobiet – współczesnych niewolnic, pojmanych i zredukowanych do roli nałożnic. Historie zrelacjonowane autorce przez Abd Allaha, tytułowego pszczelarza, ale i opowiedziane niekiedy przez same zainteresowane – bohaterki tych historii. Bohaterki... Wydźwięk tego wyrazu na tle kontekstu powieści wydaje się być jak najbardziej trafiony. Czytając bowiem o Badii, Kami, Madlin...., o tym czego doświadczyły one same lub ich najbliżsi, mając przed oczami obrazy tak abstrakcyjne i niewiarygodne, bohaterstwo odnajduje tutaj swoje właściwe znaczenie. Nabiera ono szczególnego kolorytu, gdy czytając o brankach i nałożnicach, zdajemy sobie w pewnym momencie sprawę, że nie chodzi tu tylko i wyłącznie o dojrzałe kobiety. W wielu wypadkach bowiem są to kilkuletnie (bo nawet nie kilkunastoletnie!) dziewczynki. I te obrazy są chyba najbardziej upiorne: obrazy dzieci „wydawanych za mąż”, bitych i gwałconych, uprzedmiotowionych i sprzedawanych na targach niewolników. Abd Allah wskutek między innymi osobistych doświadczeń związanych z uprowadzeniem przez ISIS jego krewnych, obrał za swoją życiową misję ratowanie kobiet im podobnych. Nałożnic, branek, niewolnic, służących... Stworzył on przy tym swoisty „system operacyjny” którego funkcjonowanie finansuje nierzadko z własnych środków: „Wyhodowałem ul przewoźników i przemytników obu płci, żeby ratować nasze królowe, te, które Daesz nazywa sabaja, a więc nałożnice”. „Nasze królowe...”. Piękna metafora akcentująca szczególną rolę kobiety, będąca kontrą wobec fundamentalistycznej ideologii ISIS. Nie od dziś bowiem wiadomo, że pszczela królowa jest najważniejsza, gdyż to ona tworzy strukturę pszczelej społeczności i dba o jej właściwe funkcjonowanie.
Powracając jednak do jak to określiłam „systemu operacyjnego” stworzonego przez Abd Allaha. „Działamy jak w ulu, z ogromną ostrożnością i wielkim rozmysłem”. Z uwagi na ogromne ryzyko operacji ratunkowych, ale i delikatność ich materii, są one szczegółowo planowane. Można by wręcz pokusić się o stwierdzenie, mając przed oczami obrazy zakreślone przez autorkę, że wiele z tych operacji mogłoby stanowić kanwę scenariuszy filmów lub powieści sensacyjnych. Być może jest to zbyt daleko posunięte porównanie, ale uwzględniając ich niewiarygodność i jakąś niezrozumiałą fikcyjność, usprawiedliwione. „Czasem Daesz proponuje, że pozwoli wrócić sabaja na łono rodziny za dużą sumę. Ci, którzy są słowni, wypuszczają branki za pieniądze, ale znajdą się i tacy, którzy powiedzą, że chcą dokonać wymiany, ale potem organizują zasadzkę, a gdy kurier się pokaże, zabijają go wbrew wcześniejszym ustaleniom. Mniej więcej jedna czwarta bezpośrednich kontaktów z Daesz kończy się zasadzkami na naszych przemytników. Wśród przewodników działają także infiltratorzy Daeszu. Orientujemy się, gdy jest już za późno”. Trudność przeprowadzanych operacji ratunkowych polega niekiedy jeszcze na jednym, konieczności rozszerzenia ich o dzieci branek. Dunya Mikhail opowiada między innymi historię Kami i jej syna Ragheba, który został wcielony do szkoły Daesz. „Proces edukacyjny” w takich szkołach to nic innego, jak szkolenie dzieci na mudżahedinów, bojowników kalifatu. Szkolenie polegające na „nawróceniu” niewiernych poprzez naukę Koranu, ale i wprawianiu się w eliminowaniu – mordowaniu wrogów Państwa Islamskiego najczęściej poprzez obcięcie głowy. Przypadek Kami był zatem nieco inny. Wiedziała, gdzie jest syn i doskonale rozumiała potrzebę jego ratowania. Trudności operacji ratunkowej wynikały z konieczność dopracowania jej szczegółów i zgrania wszystkiego w czasie.
A wszystko to powodowane ekstremistycznym podejściem do odmienności religijnej. I w tym miejscu nie mogę nie wspomnieć o pierwszym mankamencie powieści Duny'i Mikhail. Brak sumarycznego tła powieści, historii stosunków religijno – politycznych, a także społecznych na terenie Iraku. Autorka mówi o jezydach, ale brak już jest zwięzłej informacji na temat tej formacji religijnej. A szkoda. Jezydzi bowiem reprezentują jedną z bardziej intrygujących religii na świecie, nawet dla orientalistów. Wierzenia jezydów łączą w sobie wpływy neoplatonizmu, mitraizmu, gnozy, manicheizmu, dawnych religii perskich, a nawet mezopotamskich*. Przybliżenie zatem ich naczelnych zasad doktrynalnych, ale i fundamentalistycznej ideologii Państwa Islamskiego, znacznie ułatwiło by zrozumienie problematyki powieści Mikhail. Nie chodzi tutaj o wnikliwą analizę założeń ISIS, ale ogólne spojrzenie na źródło problemu. To jak wspomniałam pierwszy mankament powieści Mikhail. Jaki jest zatem ten drugi? Wiąże się on z pewnym nadmiarem. W mojej opinii autorka wprowadza w swej książce za dużo odniesień do swojej poezji. Co prawda Dunya Mikhail jest nie tylko reporterką, ale i poetką, jednakże „Pszczelarz z Sindżaru” to z założenia powieść non fiction, a więc literatura faktu. Ma ona zatem za zadanie wiarygodne przedstawienie jakiegoś zagadnienia poprzez zrelacjonowanie pewnych faktów i wydarzeń. Zbyt nadmierne natomiast przemycanie elementów poetyckich wprowadza chaos i narusza strukturę powieści reprezentująca przecież konkretny gatunek literacki.
Pomimo tych zastrzeżeń stwierdzam jednak, że powieść Duny”i Mikhail czyta się dobrze. A to przede wszystkim dlatego, że mimo niezwykle trudnego emocjonalnie tematu, autorka przedstawia fakty w dość wysublimowany sposób. Nie epatuje nadmiernie przemocą, co wydaje się być trudne do uzyskania podejmując zagadnienie Państwa Islamskiego. Myślę, że „Pszczelarz z Sindżaru” może stanowić zajmującą lekturę dla wielu. Zarówno tych, którzy lubują się w reportażu, działaczy zaangażowanych w obronę praw człowieka, ale i osób chcących zrozumieć świat i mechanizmy nim rządzące. Polecam.



* zob. Roman Żuchowicz, „Kim są jezydzi prześladowani przez ekstremizmów w Iraku?”, Focus Historia 10/2014.



Dziękuję Wydawnictwu Otwarte za przekazanie egzemplarza książki :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz