ISIS, Daesz, Państwo
Islamskie...
Badia'a, Kami,
Madlin, Maha, Sausan, Marwa, Nidal....
Te pierwsze to
synonimy kalifatu utworzonego na terytorium iracko-syryjskim, drugie
zaś to jego ofiary – kobiety pojmane w niewolę, które
zdecydowały się opowiedzieć o tym czego doświadczyły. Pojmanie w
niewolę... Aż dziw bierze, że we współczesnych czasach takie
praktyki są nadal aktualne. Niewola bowiem kojarzy się z czymś
zamierzchłym, pierwotnym, anachronicznym. A jednak... Pomimo
silnego, światowego pędu do nowoczesności, międzynarodowego
wyścigu technologicznego, ideowego, myślowego, odnaleźć można na
mapie świata rejony, gdzie niewolnictwo, handel żywym towarem,
prześladowania religijne to fakt, nie fikcja. Ale po kolei....
„Pszczelarz z
Sindżaru”, to pierwsza powieść non fiction Duny'i Mikhail,
irakijskiej poetki i reporterki. To świadectwo bestialstwa
praktykowanego w rytm cytowanych wersów Koranu. To prawdziwe
historie kobiet – współczesnych niewolnic, pojmanych i
zredukowanych do roli nałożnic. Historie zrelacjonowane autorce
przez Abd Allaha, tytułowego pszczelarza, ale i opowiedziane
niekiedy przez same zainteresowane – bohaterki tych historii.
Bohaterki... Wydźwięk tego wyrazu na tle kontekstu powieści wydaje
się być jak najbardziej trafiony. Czytając bowiem o Badii, Kami,
Madlin...., o tym czego doświadczyły one same lub ich najbliżsi,
mając przed oczami obrazy tak abstrakcyjne i niewiarygodne,
bohaterstwo odnajduje tutaj swoje właściwe znaczenie. Nabiera ono
szczególnego kolorytu, gdy czytając o brankach i nałożnicach,
zdajemy sobie w pewnym momencie sprawę, że nie chodzi tu tylko i
wyłącznie o dojrzałe kobiety. W wielu wypadkach bowiem są to
kilkuletnie (bo nawet nie kilkunastoletnie!) dziewczynki. I
te obrazy są chyba najbardziej upiorne:
obrazy dzieci „wydawanych za mąż”, bitych i gwałconych,
uprzedmiotowionych i sprzedawanych na targach niewolników. Abd
Allah wskutek między innymi osobistych doświadczeń związanych z
uprowadzeniem przez ISIS jego krewnych, obrał za swoją życiową
misję ratowanie kobiet im podobnych. Nałożnic, branek, niewolnic,
służących... Stworzył on przy tym swoisty „system operacyjny”
którego funkcjonowanie finansuje nierzadko z własnych środków:
„Wyhodowałem ul przewoźników i przemytników obu płci, żeby
ratować nasze królowe, te, które Daesz nazywa sabaja, a więc
nałożnice”. „Nasze królowe...”. Piękna metafora
akcentująca szczególną rolę kobiety, będąca kontrą wobec
fundamentalistycznej ideologii ISIS. Nie od dziś bowiem wiadomo, że
pszczela królowa jest najważniejsza, gdyż to ona tworzy strukturę
pszczelej społeczności i dba o jej właściwe funkcjonowanie.
Powracając jednak
do jak to określiłam „systemu operacyjnego” stworzonego przez
Abd Allaha. „Działamy jak w ulu, z ogromną ostrożnością i
wielkim rozmysłem”. Z uwagi na ogromne ryzyko operacji
ratunkowych, ale i delikatność ich materii, są one szczegółowo
planowane. Można by wręcz pokusić się o stwierdzenie, mając
przed oczami obrazy zakreślone przez autorkę, że wiele z tych
operacji mogłoby stanowić kanwę scenariuszy filmów lub powieści
sensacyjnych. Być może jest to zbyt daleko posunięte porównanie,
ale uwzględniając ich niewiarygodność i jakąś niezrozumiałą
fikcyjność, usprawiedliwione. „Czasem Daesz proponuje, że
pozwoli wrócić sabaja na łono rodziny za dużą sumę. Ci, którzy
są słowni, wypuszczają branki za pieniądze, ale znajdą się i
tacy, którzy powiedzą, że chcą dokonać wymiany, ale potem
organizują zasadzkę, a gdy kurier się pokaże, zabijają go wbrew
wcześniejszym ustaleniom. Mniej więcej jedna czwarta bezpośrednich
kontaktów z Daesz kończy się zasadzkami na naszych przemytników.
Wśród przewodników działają także infiltratorzy Daeszu.
Orientujemy się, gdy jest już za późno”. Trudność
przeprowadzanych operacji ratunkowych polega niekiedy jeszcze na
jednym, konieczności rozszerzenia ich o dzieci branek. Dunya Mikhail
opowiada między innymi historię Kami i jej syna Ragheba, który
został wcielony do szkoły Daesz. „Proces edukacyjny” w takich
szkołach to nic innego, jak szkolenie dzieci na mudżahedinów,
bojowników kalifatu. Szkolenie polegające na „nawróceniu”
niewiernych poprzez naukę Koranu, ale i wprawianiu się w
eliminowaniu – mordowaniu wrogów Państwa Islamskiego najczęściej
poprzez obcięcie głowy. Przypadek Kami był zatem nieco inny.
Wiedziała, gdzie jest syn i doskonale rozumiała potrzebę jego
ratowania. Trudności operacji ratunkowej wynikały z konieczność
dopracowania jej szczegółów i zgrania wszystkiego w czasie.
A wszystko to
powodowane ekstremistycznym podejściem do odmienności religijnej. I
w tym miejscu nie mogę nie wspomnieć o pierwszym mankamencie
powieści Duny'i Mikhail. Brak sumarycznego tła powieści, historii
stosunków religijno – politycznych, a także społecznych na
terenie Iraku. Autorka mówi o jezydach, ale brak już jest zwięzłej
informacji na temat tej formacji religijnej. A szkoda. Jezydzi bowiem
reprezentują jedną z bardziej intrygujących religii na świecie,
nawet dla orientalistów. Wierzenia jezydów łączą w sobie wpływy
neoplatonizmu, mitraizmu, gnozy, manicheizmu, dawnych religii
perskich, a nawet mezopotamskich*. Przybliżenie zatem ich naczelnych
zasad doktrynalnych, ale i fundamentalistycznej ideologii Państwa
Islamskiego, znacznie ułatwiło by zrozumienie problematyki powieści
Mikhail. Nie chodzi tutaj o wnikliwą analizę założeń ISIS, ale
ogólne spojrzenie na źródło problemu. To jak wspomniałam
pierwszy mankament powieści Mikhail. Jaki jest zatem ten drugi?
Wiąże się on z pewnym nadmiarem. W mojej opinii autorka wprowadza
w swej książce za dużo odniesień do swojej poezji. Co prawda
Dunya Mikhail jest nie tylko reporterką, ale i poetką, jednakże
„Pszczelarz z Sindżaru” to z założenia powieść non
fiction, a więc literatura faktu. Ma ona zatem za zadanie wiarygodne
przedstawienie jakiegoś zagadnienia poprzez zrelacjonowanie pewnych
faktów i wydarzeń. Zbyt nadmierne natomiast przemycanie elementów
poetyckich wprowadza chaos i narusza strukturę powieści
reprezentująca przecież konkretny gatunek literacki.
Pomimo tych
zastrzeżeń stwierdzam jednak, że powieść Duny”i Mikhail czyta
się dobrze. A to przede wszystkim dlatego, że mimo niezwykle
trudnego emocjonalnie tematu, autorka przedstawia fakty w dość
wysublimowany sposób. Nie epatuje nadmiernie przemocą, co wydaje
się być trudne do uzyskania podejmując zagadnienie Państwa
Islamskiego. Myślę, że „Pszczelarz z Sindżaru” może
stanowić zajmującą lekturę dla wielu. Zarówno tych, którzy
lubują się w reportażu, działaczy zaangażowanych w obronę praw
człowieka, ale i osób chcących zrozumieć świat i mechanizmy nim
rządzące. Polecam.
*
zob. Roman
Żuchowicz, „Kim są jezydzi
prześladowani przez ekstremizmów w Iraku?”,
Focus Historia 10/2014.
Dziękuję Wydawnictwu Otwarte za przekazanie egzemplarza książki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz