poniedziałek, 5 lutego 2018

„Aleja Siódmego Anioła” Renata Kosin (Wydawnictwo FILIA)


„Bajkowość w nowoczesnym wydaniu”. Tak by mógł brzmieć tytuł recenzji powieści Renaty Kosin „Aleja Siódmego Anioła”. Bajkowością tą nacechowane jest w niej wszystko, począwszy od okładki, poprzez bohaterów, fabułę i klimat powieści, skończywszy na morałach z niej wypływających. Bo jak inaczej można odczytać fragment: „(...) Wciąż błędnie oceniała intencje napotykanych przypadkowo ludzi, mierząc ich niekiedy niewłaściwą, ponieważ własną miarą. Nie tylko tych zupełnie sobie obcych, mijanych na ulicy, ale też swoich sąsiadów (…) Na podstawie tylko niewielkiego wycinka z życia ledwie znanych sobie ludzi, dopisała cała resztę, jak się okazywało tak samo fikcyjną, jak ta, którą tworzyła w swojej głowie, projektując wystawy”. Czyż nie jest to swego rodzaju pouczenie, cz może raczej przypomnienie znanej i często powtarzanej prawdy, że nie należy oceniać ludzi po pozorach, na podstawie pierwszego wrażenia, bez zagłębienia się w ich istotę, w ich życie, ich doświadczenia? Czy tak często o tym zapominamy, tak łatwo osądzamy i szufladkujemy innych, że należy to powtarzać i nas napominać?
A czy historia Julii, głównej bohaterki „Alei Siódmego Anioła”, nie jest sama w sobie źródłem kolejnej ważnej życiowej prawdy, że nigdy nie jest za późno, żeby sobie wybaczyć, żeby dać sobie i swoim najbliższym szansę i zacząć żyć od nowa? Czyż nie tak należy bowiem patrzeć na historię osoby, która po traumatycznych przeżyciach związanych z utratą synka i będącą jej następstwem depresją, chcąc uciec przed swoim dotychczasowym życiem, znajduje przyjaciół, odnajduje samą siebie i nowy sens życia?
(fot. Magdalena Żukowska)
Wykreowaną przez Kosin rzeczywistość uzupełnia aura tajemniczości, poprzetykana gdzieniegdzie ledwo dostrzegalną nicią czarowności. Tworzą ją opisy zaprojektowanych i wykonanych przez Julię wystaw sklepowych, wnętrz sklepu meblowego Hebnera, odwoływanie się przez autorkę do baśni Andersena, ale i … parkowe anioły - niemi bohaterowie powieści „(...) przecinało go dokładnie siedem głównych alejek. Na początku każdej stał jeden anioł, ale każdy inny, bo też inne miał do spełnienia zadanie. Pierwszy był zatroskany, kolejny uradowany, następny (…) zasępiony, potem rozmarzony, zadumany, zagniewany, i na końcu rozmiłowany albo natchniony (...)”. Tajemniczość ta jednak to nie tylko zagadkowość rozumiana jako swego rodzaju metafizyczność. Zagadkowość w odniesieniu do Julii i jej losów, to również pewien skrywany sekret, tragiczne wydarzenie zmieniające dotychczasowe życie, o istnieniu którego wiemy przez cały czas czytania powieści, ale rozwikłania którego doświadczamy na jej końcu. Wtedy to pojawia się ulga związana z otrzymaniem odpowiedzi na nurtujące nas pytanie, ale i ból odczuwany wręcz fizycznie.
Te elementy bajkowości wnoszą do powieść Renaty Kosin swego rodzaju dysonans. Z jednej strony bowiem mamy coś nierzeczywistego, z drugiej zaś historia z „Alei Siódmego Anioła” jest jak najbardziej realna. Dzieje się bowiem tu i teraz, jej bohaterowie są jak najbardziej nam współcześni, a ich problemy i bolączki mogłyby być niekiedy tak bardzo nasze. Odczuwamy ból i poczucie winy razem z nimi. Doświadczamy tego, czym jest depresja, czym jest otępienie emocjonalne i poczucie braku sensu. Dajemy się ponieść niekiedy tym negatywnym emocjom, by na koniec poczuć ulgę i nadzieję.


2 komentarze:

  1. To dobrze świadczy o autorce, że potrafi tak pisać, że wczuwamy się w to, co dzieje się z bohaterami. Mimo to do książki mnie jakoś nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam wszystko, co "anielskie", więc w pierwszej kolejności zwrócił moją uwagę tytuł książki, a że jestem wzrokowcem lubiącym piękne rzeczy, zainteresowała mnie również okładka. Jak się później okazało, również problem bohaterki jest mi bardzo, wręcz namacalnie bliski. Chodzi oczywiście o depresję.

      Usuń