poniedziałek, 26 marca 2018

„Do trzech razy śmierć” Alek Rogoziński (Wydawnictwo FILIA)

Przyznam szczerze, że rzadko zasiadam do pisania recenzji książki natychmiast (no prawie...) po jej przeczytaniu. W moim odczuciu książka musi w nas, naszych umysłach, naszych sercach pożyć swoim życiem. Musi być „przetrawiona”, przemyślana, niekiedy rozłożona na czynniki pierwsze... Tym razem jednak zdarzył się wyjątek od reguły. Choć biorąc pod uwagę gatunek literacki, którego reprezentantem jest „Do trzech razy śmierć” Alka Rogozińskiego, odpowiedniejszym wyrażeniem byłby „precedens” (?), „ewenement” (?), „odstępstwo” (?). Brzmi to być może nieco pompatycznie, ale zważywszy na moje zaskoczenie lekturą, bardziej adekwatnie.
Fabuła książki nie jest być może skomplikowana, zawiła, zmuszająca do przypomnienie sobie (lub przestudiowania na potrzeby lektury) praw i zasad logiki. Ot, mamy trzy zabójstwa i detektywa-amatora (detektyw-amator?), który wespół z dość oryginalnym zespołem (między innymi boyem hotelowym) podejmuje się rozwiązania zagadki kryminalnej, dekonspiracji mordercy i zapobieżenia dalszym morderstwom. A wszystko to „na własną rękę”, prawie na złość policji, ale ku zadowoleniu czytelnika.

Powód dla którego sięgnęłam po książkę Alka Rogozińskiego jest zaskakujący do chwili obecnej nawet dla mnie. Dla wielbicieli jego prozy może on być formą obrazoburstwa.... Najzwyczajniej w świecie wystąpiło zmęczenie, być może nawet początki irytacji, ciągłą obecnością Alka Rogozińskiego na jednym z niezwykle popularnych portali społecznościowych. Irytacja ta jednak jak szybko się pojawiła, tak szybko ustąpiła przemiłemu zaskoczeniu. Stwierdzić bym mogła nawet, że nerwy bywają czasem najlepszym doradcą... „Do trzech razy śmierć” okazała się być bowiem komedią kryminalną „pełną gębą”, skrzącą inteligentnym humorem, wyróżniającą się pełnokrwistymi bohaterami, których nie sposób nie polubić. Róża Krull, Paweł Kwiatek, Klaudia Szkrab, Kornelia Komarzewska... Czyż nie brzmi to: te nazwiska i imiona, kapitalnie? Czy wykreowanie bohaterów nie zaczyna się od ich nazwania? A czy w komedii nie jest istotne to, żeby już te imiona i nazwiska powodowały rozweselenie, ale i odzwierciedlały charakter postaci? Przecież każdy element książki, jej fabuły, buduje jej komizm. Bohaterów powieści Rogozińskiego cechuje różnorodność. Mimo, iż gro z nich reprezentuje środowisko pisarskie, każdy z nich jest inny, barwny, ekscentryczny, zajmujący, ale w tym wszystkim niezwykle autentyczny. Tego autentyzmu dodaje fakt, iż światek ten jest przecież autorowi doskonale znany.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na jeszcze jeden, pozornie nieistotny element książki, jej okładkę. Stworzony został bowiem projekt okładki, który nie polegał na zamieszczeniu tylko i wyłącznie pięknej fotografii wprowadzającej swym charakterem w nastrojowość, problematyczność lektury. Myślę, że należy o tym wspomnieć i podkreślić zważywszy na zauważalny ostatnio „trend okładkowy”. Docenić należy fakt, że dla autora, dla wydawnictwa, ważną składową książki jest jej okładka, że oczywistą kwestią jest potrzeba stworzenia jej graficznego, plastycznego projektu. Uruchamiany jest przecież cały mechanizm mający w efekcie sprowokować, zachęcić czytelnika do sięgnięcia po lekturę.
Mogę zatem powiedzieć:
  • do Was Drodzy Czytelnicy: polecam prozę Alka Rogozińskiego. Jej lekkość językowa, filuterność tematyczna powodują, że„Do trzech razy śmierć” jest czystą formą relaksu,
  • do Ciebie Drogi Autorze: a propos Twoich ukochanych gwiazd... Zazdroszczę im, że wymieniłeś je w swojej książce z nazwiska.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz